Nieuchwytne dla ludzkiego algorytmu

07 Maj 2025
ks. Robert Więcek SJ
 

Na początku encykliki Dilexit nos papież postawił diagnozę, że „brakuje serca” światu i ludzkości. Jakże to istotne dla ludzkiego życia, bo kiedy mamy serce, kiedy nasze serce współistnieje z innymi sercami, to stajemy się sobą, stajemy się prawdziwym „ja” i prawdziwym „ty”. Potrzebujemy serc(a), by siebie odkrywać. To serce pomaga nam stawać się sobą.

Jednak istnieje straszna możliwość, że człowiek „nie ma serca”. To oznacza jego śmierć! Papież posługuje się postacią Stawrogina z powieści Dostojewskiego pt. Biesy, którego filozof Romano Guardini pokazuje jako ucieleśnienie zła, ponieważ jego główną cechą jest to, że nie ma serca: Stawrogin nie ma serca; dlatego jego duch jest zimny i pusty, a ciało zatrute lenistwem i „bestialską” zmysłowością. Z tego powodu nie może on spotkać nikogo intymnie i nikt nie spotyka naprawdę jego. Bo tylko serce tworzy intymność, prawdziwą bliskość między dwiema istotami. Tylko serce potrafi przyjąć i dać ojczyznę. Intymność jest aktem, sferą serca.

Czytając dalej, dowiadujemy się, że Stawrogin „jest oddalony”. Ludzie bez serca są „daleko” i na dodatek „sami”. Guardini tak puentuje: jest nieskończenie daleko, nawet od samego siebie, ponieważ wewnątrz siebie człowiek może być tylko na poziomie serca, a nie ducha. Być wewnątrz siebie za pomocą ducha nie jest w mocy człowieka. Dlatego, jeśli serce nie żyje, człowiek pozostaje obcy samemu sobie. To definicja piekła: samotność i dal, która nic nie przynosi; nawet nie znam samego siebie.

To serce ma prowadzić, być punktem odniesienia do codzienności. Papież pisze wprost o „politycznej dominacji” serca. Po to, aby agresja i obsesyjne pragnienia znalazły spokój w większym dobru, które oferuje im serce. Ten spokój jest też w sile, jaką ma przeciwko złu. Chodzi także o to, aby inteligencja i wola oddały się na jego służbę, odczuwając i smakując prawdy. Nie idzie o dominację, jak to czynią niektóre nauki. Idzie o to, aby wola pragnęła tego większego dobra, które serce zna, aby wyobraźnia i uczucia pozwoliły się łagodzić przez bicie serca. Rozum, wola, zmysły są dla człowieka, a nie przeciwko niemu. W sercu znajdują „centrum dowodzenia”. Tak więc za papieżem możemy powiedzieć, że w ostatecznym rozrachunku jestem moim sercem, ponieważ to ono mnie wyróżnia, kształtuje moją tożsamość duchową i jednoczy mnie w komunii z innymi ludźmi. Jest trochę nieprzewidywalne.

Dziś w świecie cyfrowym działa algorytm. Według niego odkrywamy, że nasze myśli i decyzje woli są znacznie bardziej „standardowe” niż moglibyśmy przypuszczać, a więc są łatwe do przewidzenia i zmanipulowania. Żaden algorytm nie uchwyci serca… bo kto pojmie Serce Boga pozwalające się przebić, by przez to rozlała się na cały świat miłość miłosierna?!

Zmartwychwstanie Pańskie wymyka się całkowicie ludzkiemu algorytmowi. Jest poza zasiągiem ludzkiego pomyślunku. Dotyczy to także Wcielenia i Narodzenia Syna Bożego, jak również Jego męki i śmierci. Bóg jest żywo zainteresowany sercem człowieka i całkowicie zaangażowany każdym człowiekiem. W Bogu nie ma zgody na „śmierć serca”.

Dlatego przyszedł, umarł i zmartwychwstał – aby moje serce biło… zabiło mocniej… poruszyło się i przeżyło swoistego rodzaju „reanimację”. Bóg nie chce piekła dla człowieka. Papież Franciszek pisze, że do ocalenia człowieczeństwa niezbędne są poezja i miłość, czyli to, czego żaden algorytm nigdy nie będzie mógł pomieścić. Uchwyćmy te „nieuchwytne” dla rozumu odczucia i smaki, słowa i gesty, które kierują nas od razu ku doświadczeniom tajemnicy Triduum Paschalnego. Wyczulmy się (nie ma mowy o uczuleniu!) na czułość, którą się zachowuje w pamięci serca. Bo w Zmartwychwstaniu chodzi o miłość, albowiem – z planu miłości Ojca – każda istota ludzka jest stworzona przede wszystkim dla miłości, jest uczyniona w swoich najgłębszych tkankach, aby kochać i być kochaną. Uczyniona w (S)sercu…

 

Przeczytaj także

ks. Artur Wenner SJ
ks. Stanisław Groń SJ
ks. Stanisław Groń SJ
ks. Bogdan Długosz SJ
ks. Bogdan Długosz SJ
o. Robert Więcek SJ

Warto odwiedzić